Zdrowie

Wyrok hashimoto. Czyli jak się to zaczęło.

Dzien doberek wszystkim!

Nie odzywalam się ostatnio. Troche zawirowań w tym tygodniu.

Obiecałam wysłać trochę informacji o tym jakie badania warto robić, gdy choruje nasza tarczyca.


Zacznę może od tego skąd to wszystko wiem.
No wiec. Wiem, że nie zdania nie zaczyna się od więc!
Dobra zaczynamy. Pisząc tego posta siedze w fotelu jak ostatnie zwłoki. Ciezki tydzień w pracy. Do tego treningi na silowni strasznie dały mi w kość. Coś czuję, że czas najwyższy zrobić badania krwi i zobaczyć co tam u nadnerczy słychać.

Wracając do tematu.
Moze wpierw o tym skąd sie dowiedzialam, że mam hashimoto.



Parę lat temu, dokladniej może ze trzy zaczełam odczuwać bóle w klatce piersiowej. Najbardziej bolalo mnie podczas wysiłku. Wpierw myslalam, że to zakwasy po treningu i tak mnie poprostu boli. Drugą opcją, którą brałam pod uwagę były płuca. Myślałam, że po rzuceniu palenia z moich płuc jeszcze schodzą części „asfaltu”, dlatego tak mnie boli. A w dodatku mialam kłopoty z wzieciem głębszego oddechu. Czułam jakby mi ktoś położył kamyk na klatce piersiowej.
Później zaczęły się kołatania serca. Siedząc w pracy w stanie spoczynkowym słyszałam swoje serce, które chciało wyskoczyć mi z piersi albo czułam, że niesamowicie zwalnia.
Najgorszym było to, że ciągle czułam zmęczenie, bolał mnie brzuch i kolana. Bywałam rozdrażniona i płaczliwa. Byle pierdoła potrafiła mnie doprowadzić do takiego stanu nerwowego, że robilam awanturę.

Postanowiłam umówić sie na wizytędo internisty, żeby dostać skierowanie do pulmonologa na badanie płuc.
Pani doktor przeprowadziła wywiad.
Wypisała mi skierowanie na USG jamy brzusznej, USG tarczycy, skierowanie do kardiologa oraz pakiet badań krwi, moczu i kału.

Pakiet badań z krwi zawierał:
– morfologię z rozmazem i OB
– TSH czyli poziom hormonów wytwarzanych przez tarczycę.
– fT3 wolna frakcja trójjodotyroniny
– fT4 wolna frakcja tyroksyny
Podwyzszona norma świadczyć może o nadczynność, niedobor o niedoczynności
– aTPO czyli przeciwciała przeciw antygenom peroksydazy. Ich obecność w krwi odnotowuje sie u 95 % chorych na hashimoto.
-aTg czyli przeciwciała przeciw tyreglobulinie. Tg to głowny składnik wydzieliny komórek pęcherzyków tarczycy.

Nieprawidlowy wynik tych przeciwciał zwykle wskazuję na choroby autoimmunologiczne. Ponadto im wiecej przeciwciał aTPO tym wiekszy stan zapalny toczy się w naszych jelitach.

Ponadto miałam sprawdzić lipidogram czyli jak działa u mnie gospodarka tłuszczowa.
U osób z niedoczynnością tarczycy upośledzona zostaje funkcja lipolizy.
Cholesterol całkowity wzrasta. „Zły ” cholesterol magazynowany jest w nadmiarze. Trójglicerydy wywala na poziomy kilkukrotnie wyższe niż norma. Zaczyna zatykać nam żyły. Równina pochyła do miażdżycy.

Skierowano mnie też na zbadanie kortyzolu. Czyli hormon stresu.
Kora nadnerczy w sytuacji stresowej wytwarza kortyzol aby zwiekszyc wydolność organizmu. Wówczas uwalnia sie wiecej glukozy, żeby komórki organizmu miały paliwo i mogły pracować na wysokich obrotach.
Organizm, który jest w stanie permamentnego stresu przestaje radzić sobie ze skokami glukozy we krwi. Takie działania jak już kiedyś pisałam mogą doprowadzić do insulinooporności.
Ponadto podwyższony poziom kortyzolu odwapnia nasze kości i zaburza gospodarkę wodno-elektrolitową. Zatrzymuje wodę w organizmie z powodu zwiekszonego magazynowania soli, które również wpływa na wieksze wydalanie potasu.


Oprócz kortyzolu polecono mi zbadać hormony płciowe tj.
Estradiol
Progesteron
Prolaktyna
Testosteron
Jest to ważne badanie, gdyż u wielu kobiet występują zaburzenia miesiączkowania, problemy z owulacją. Chorujac na jedną chorobę autoimmunologiczną jest duże prawdopodobieństwo, że zachorujemy na kolejną. Z tego powodu spora grupa kobiet z hashimoto zmaga sie również z PCOS.

Kolejnym badaniem były próby wątrobowe, bilirubina.
Oprocz tego sprawdzono żelazo, TIBC, ferrytyne, witaminy B12, kwas foliowy, potas, magnez, sód, witaminę D3, chlorki, fluor, wapń, CRP, kwas moczowy i glukozę.

Wszystkie powyższe badania wykonano z krwi. Oprócz tego zbadano mocz i kał.

Jak poszłam do laboratorium to biedna pielęgniarka za głowę się chwyciła, bo nie wiedziała ile tych fiolek dla mnie przygotować.

Za tydzień odebrałam wyniki. W międzyczasie mialam wizyte u kardiologa. Badanie EKG nic nie wykazało niepokojącego. Echo serca również.
Serce jak dzwon.

Następnie poszłam na USG jamy brzusznej. Wszystko porządku. Żadnych guzów, wątroba niepowiekszona, nerki zdrowe, pęcherzyk żółciowy elegancki. Podroby jednym słowem prima sort!
Kamieni nigdzie też nie było.
Przyszła kolej na tarczycę. Przemiła pani technik zabadała aparatem.
Popatrzyła, pomierzyła i rzekła : „struktura niejednorodna, bez guzków, wyraźnie hypoechogeniczna, płaty mniejsze niż być być powinny, ma Pani Hashimoto. Ale proszę się nie obawiać z tym da się żyć.”

Z tych słow zrozumiałam tylko ostanie zdanie.

Wróciłam z wynikami do internisty. Przeanalizowała wyniki. Powiedziała mi, że w dzisiejszych czasach coraz więcej ludzi jest niedożywionych.
U mnie też wyraźnie to widzi.
Ja zrobiłam wielkie oczy. Ale jak to pani doktór? Przeca niech sie mnie pani przyjrzy. Jak ja niedożywiona? A ta tusza? Przecież ja chyba przekarmiona jestem.

Pani głową pokiwała. Powiedziała, że to nie do konca musi miec coś wspólnego. Ona widzi moje wyniki a tam wyraźnie jest napisane, że mam duże niedobory i zaburzenia funkcji wielu układów w organizmie.
Jednym słowem wyniszczone ciało.

Dostałam skierowanie do endokrynologa. Tu nie było tak kolorowo.
Przeszłam przez kilku endokrynologów zanim trafiłam na wspaniałą Panią Sobkowiak.
Oczywiście w tamtym czasie zanim dostałam się do tej, do której mam ogromne zaufanie dostawałam tylko euthyrox.
Zero pomysłu na leczenie przyczyn a nie tylko skutków.

Standard większości lekarzy w naszym kraju.
Po najmniejszej lini oporu.

Ciągle sprawdzano mi tylko poziom TSH na kolejnych wizytach. Nic ponadto. Żaden z lekarzy nie powiedział mi, że mam hashimoto i żebym spróbowała się ratować wszystkimi sposobami a nie tylko sztucznymi hormonami.
Czułam sie coraz gorzej. Okropnie zmęczona . Do tego paznokcie i włosy posypały się na potęgę.
Najgorsze było to, że miałam takie dziury w pamięci. Zapominałam słow, często zacinałam się w pół zdania nie wiedząc co chcę dalej powiedzieć.
To było mocno frustrujące.
Do dziś miewam takie stany ale już coraz rzadziej.

Jak trafiłam do pani Sobkowiak poleciła znów zbadać kortyzol. Nie tylko na czczo ale zbiórkę moczu z całego dnia.
Jak się okazało rozbieżności pomiedzy tym na czczo a tym z całego dnia były spore.
Na moją niekorzyść oczywiście.
Dodatkowo zleciła wykonanie krzywej glukozowej i insulinowej. 3 punktowej.
Na szczescie tutaj wyniki były książkowe. Insulinooporność mnie narazie nie dotyczy.

Dała mi zalecenia żywieniowe, zaproponowała alternatywne środki leczenia hashimoto. Nie tylko euthyrox i do widzenia.

Odkąd wspołpracujemy razem moje wyniki znacznie sie poprawiły.

Z tego powodu będę trąbić wszem i wobec. Chcesz się leczyć to znajdź lekarza, do którego masz bezgraniczne zaufanie.
Za jakiś czas napewno to zaprocentuje.

Tyle moi drodzy. Kolejny wpis bedzie o witamimie D3.
Teraz ide leżeć do łóżka.
Jestem znów taaaaaka senna.

Nie wiem czy wiecie, ja jestem mistrzynią w łóżku.
Potrafie spać długo i w absolutnie kazdej pozycji.

Zapraszam do polubienia strony na fb

https://www.facebook.com/Wyrok-Hashimoto-Olaboga-co-to-będzie-109439413757838/

I na insta

https://www.instagram.com/olaboga_hashimoto/?hl=pl

Dodaj komentarz